Niedziela, 28 lutego 2016
Kategoria Samotne
Puszcza znowu wpuszcza
Niedziela nie pozwalała na przesiadywanie w domu. Jak tylko małżonka wróciła ze szkoły, padło pytanie: Idziesz na rower?
Oznaczało to tylko jedno. Idę na rower. Bez konkretnego planu ruszyłem na pólnoc.
Gruszczyn, Kobylnica, Wierzenica. Zapach lasu i spoglądanie w lewo podsunęło mi myśl: Puszcza Zielonka
Ale żeby było z wiatrem to popedałowałem asfaltem to Wierzonki i tam w lewo na Mielno i dopiero w las.
Jeżdżenie po krzaczorach ma swój klimat. Jak już człowiek raz spróbuje to nie ma zmiłuj.
Nawet kiepska nawierzchnia nie zniechęci.
Tak sobie rozmyślając mijałem kolejne drzewa, krzewy, górki i dołki. Wszechobecna cisza zakłócana tylko oponami.
Gdzieniegdzie ptaszek zakwilił albo inny gryzoń przebiegł i nic poza tym.
W miarę zbliżania sie do Dziewiczej Bazy ruch jakby sie zwiększył. Kijkowicze, spacerowicze, biegacze a na rowerze tylko ja.
Jak już Dziewicza to kilka podjazdów bo jakże by inaczej. Ech po zimie jeszcze trochę grawitacja przeszkadza.
Killer w dół i od samego patrzenia w kierunku szczytu sie odechciewało. Nie dziś.
Na otarcie lez zrobilem mu fotkę:

Więcej zdjęć nie mam bo jak sie w tamtych terenach jeździ to szkoda się zatrzymywać na robienie zdjęć.
Jak zaczniesz kręcić na wjeździe do puszczy to ciężko przestać dopóki z niej nie wyjedziesz.
W związku z porą poźnoobiadową drogą przez Kicin, Mechowo i Gruszczyn do domu.
Szybka kosmetyka roweru i koniec.
Palcem po mapie:
Oznaczało to tylko jedno. Idę na rower. Bez konkretnego planu ruszyłem na pólnoc.
Gruszczyn, Kobylnica, Wierzenica. Zapach lasu i spoglądanie w lewo podsunęło mi myśl: Puszcza Zielonka
Ale żeby było z wiatrem to popedałowałem asfaltem to Wierzonki i tam w lewo na Mielno i dopiero w las.
Jeżdżenie po krzaczorach ma swój klimat. Jak już człowiek raz spróbuje to nie ma zmiłuj.
Nawet kiepska nawierzchnia nie zniechęci.
Tak sobie rozmyślając mijałem kolejne drzewa, krzewy, górki i dołki. Wszechobecna cisza zakłócana tylko oponami.
Gdzieniegdzie ptaszek zakwilił albo inny gryzoń przebiegł i nic poza tym.
W miarę zbliżania sie do Dziewiczej Bazy ruch jakby sie zwiększył. Kijkowicze, spacerowicze, biegacze a na rowerze tylko ja.
Jak już Dziewicza to kilka podjazdów bo jakże by inaczej. Ech po zimie jeszcze trochę grawitacja przeszkadza.
Killer w dół i od samego patrzenia w kierunku szczytu sie odechciewało. Nie dziś.
Na otarcie lez zrobilem mu fotkę:

Więcej zdjęć nie mam bo jak sie w tamtych terenach jeździ to szkoda się zatrzymywać na robienie zdjęć.
Jak zaczniesz kręcić na wjeździe do puszczy to ciężko przestać dopóki z niej nie wyjedziesz.
W związku z porą poźnoobiadową drogą przez Kicin, Mechowo i Gruszczyn do domu.
Szybka kosmetyka roweru i koniec.
Palcem po mapie:
- DST 36.96km
- Teren 30.00km
- Czas 01:54
- VAVG 19.45km/h
- VMAX 35.18km/h
- Temperatura 3.8°C
- Kalorie 2544kcal
- Podjazdy 688m
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.


