Wpisy archiwalne w kategorii
Samotne
Dystans całkowity: | 1380.94 km (w terenie 470.60 km; 34.08%) |
Czas w ruchu: | 65:47 |
Średnia prędkość: | 20.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.96 km/h |
Suma podjazdów: | 4173 m |
Suma kalorii: | 40409 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 49.32 km i 2h 20m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Kategoria Samotne
Wszystkiego po trochu...
Plan był pojechać i pojechałem. Trasa miała wstępnie prowadzić Pierścieniem Swarzędza i do Wierzonki od Jeziora przez Garby tak było. Potem odbicie na Mielno i przez puszczę na Dziewiczą Górę szutrówką i powrót przez parking. Na Kicin, Mechowo, troche po okolicznych lasach i powrót do domu.
Palcem po mapie
Palcem po mapie
- DST 58.70km
- Teren 52.10km
- Czas 03:09
- VAVG 18.63km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 sierpnia 2017
Kategoria Samotne
Zapoznanie z Gogolem w Pobiedziskach
Podróż rozpocząłem w towarzystwie żony i syna. W Łowęcinie odłączyłem sie od nich i przez Sarbinowo, Jankowo i Górę dotarłem do skrzyżowania z drogą na Kostrzyn. Tam znajduje się najbliższy punkt trasy mini Gogol MTB. W dół asfaltem i na wzniesieniu w prawo pod kamienistą górką. Potem w lewo (łątwo przeoczyć) i wzdłuż płotu objazd wokół jeziorka. Kilka hopek i wyjazd na parking przy leśniczówce. Potem znów w las i tak aż do prostej przez łąke pod Pobiedziskami. Przy Orlenie kawałek asfaltem i na koniec pomiedzy pokrzywami do mety. Start w ul Klasztorną i po ok 2 km w lewo i pomiedzy kukurydzą a lasem znów w lewo. Klucząc ścieżkami i kałużami, także wzdłuż szumiącego potoku i po pokonaniu kilku podjazdów wyjazd na szutrówkę i nią kawałek w kierunku Zbierkowa. Przed nim w prawo i pośród błota, kałuż, kawałków gałęzi i dziczych wykopów, beztrosko do szutrówki na Kociałkową Górkę (trasa nr 12). Asfaltem w prawo i potem przed jeziorem gdzieś w lewo ale nie wypatrzyłem zjazdu i poza tym zmierzchało a w ciemnym lesie już prawie całkowicie ciemno wiec azymut na dom.
Palcem po mapie:
Palcem po mapie:
- DST 54.80km
- Teren 46.20km
- Czas 03:11
- VAVG 17.21km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 lipca 2017
Kategoria Samotne
Żona kazała
- DST 36.80km
- Czas 01:37
- VAVG 22.76km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 lipca 2017
Kategoria Samotne
Szlak mitów i legend powiatu gnieźnieńskiego
Start i meta w Swarzędzu. Plan był typowo dla rowerów asfaltowych. Niestety pierwszy odcinek leśny (świadomie) trafił sie na odcinku Wiktorowo - Graby, kolejny za Skorzęcinem i dość długi fragment niebieskiego szlaku pomiedzy miejscowościami Gaj i Lubochnia (z małym wyjątkiem asfaltowym w okolicach Piasek). Po popasie przy sklepie Społem w Gnieźnie wypad na obrzeża i od tamtej pory wiatr skutecznie studził czoło a czasami nawet natarczywie i irytująco. Okolice Kłecka to istna sawanna z podmuchami. Trochę sie uspokoiło w lasach pomiedzy Gorzuchowem a Pobiedziskami i od nich do samego Swarzędza konkretny wmordewind. Na wietrznych odcinkach śrdnia spadła z 26 na 23 km/h.
Teraz opis szlaku:
Punkt startu na swarzędzkim rynku, przez Kostrzyn i Czerniejewo do pierwszej legendy jaką jest smok w Drachowie:
"Nazwa miejscowości wywodzi się od niemieckiego Drachenberg i oznacza Smocze Wzgórze. Miejscowość także jest jednym z miejsc szlaku powiatu gnieźnieńskiego dotyczącego lokalnych mitów i legend. Lokalna legenda głosi, że na wzgórzu, we wsi Drachowo, żył trójgłowy smok. Poczwara budziła grozę wśród lokalnej społeczności gdyż porywała ludzi i bydło a zaklęcia i czary wiedźminów nie pomagały. Gdy wydawało się, że nikt nie poradzi smokowi, sposób na niego znalazł bartnik. Udał się do smoczej jamy z baraniną i wódką zaprawioną miodem. Smok najpierw zakosztował baraniny potem wódki, która tak mu smakowała, że legł szybko znużony do swojej jamy, a na drugi dzień smok już nie miał siły napadać na ludzi i bydło. Bartnik przy pomocy wieśniaków codziennie serwował smokowi zakrapianą kolację, co jak łatwo się domyślić doprowadziło do rychłej śmierci smoka w skutek przepicia. Legenda głosi, że gdzieś tutaj powinny znajdować się jakieś kości smoka a być może nawet jego zęby."

Kilka kilometrów dalej w kierunku wschodnim znajduje sie Małachowo Złych Miejsc ze swoją Izydą:
"Małachowo-Złych Miejsc jest jedyną miejscowością w Polsce o takiej nazwie, prawdopodobnie jej nazwa związana jest z duchem złego hrabiego która krąży po okolicach a zginął gdy próbował wyciągnąć karetę z błota. W miejscowości tej odkryto niezwykłe znalezisko w latach 1860-1861 w sposób zupełnie przypadkowy, przy sypaniu kopca na ziemniaki odnaleziono brązową figurkę Izydy, która przypomnijmy wywodzi się z Egiptu.
Izyda była oczywiście władczynią zarówno ziemi jak i nieba, była wcieleniem Wielkiej Macierzy, a w mitologi greckiej nazywana była boginią Demeter. Izyda była córką bogini Nut i boga Geba, siostrą i żoną Ozyrysa, którego uśmiercił Set ale Izydzie udało się przywrócić go do życia. Razem z synem Horusem byli potęgą bogów Egiptu. Pomnik w Małachowie przedstawia Izydę z małym dzieckiem, gdyż Izyda była bogiem płodności i często przedstawiano ją jako niewiastę karmiącą dziecko lub trzymającą na kolanach, stąd porównywano ją z Maryją"

Ostatnim punktem najbardziej na wschód wysuniętym jest Skorzęcin oraz pomnik ku czci królewskiego leśniczego Paula Redlich'a za którego rządów lasy skorzęcińskie należały do najpiękniejszych i najbardziej dorodnych w okolicy. Z tego też powodu po śmierci, mieszkańcy posadzili przy Jego grobie pięć daglezji, które do dnia dzisiejszego królują nad drzewostanem okolicy.

Kolejne miejsce to oddalone o około 30 km na północ Modliszewo i tam głównym bohaterem jest zbój Maciej:
"W dawnych czasach za panowania Władysława Łokietka, w okolicach Gniezna grasował rabuś nad rabusiami zwany Maciejem, łupił on kupców co podążali do Gniezna, był tak pewny swego, że nie miał kamratów do pomocy i sam zbójował po okolicach. Jego dobra passa skończyła się gdy napadł na kupców wiozących wino ze słonecznej Italii. Pochwalili się Maciejowi, że wiozą przednie wino, które Maciejowi tak smakowało, że zasnął zmroczony, kupcy czym prędzej uciekli do Gniezna, gdzie wszystko opowiedzieli sędziemu, ten wzburzony zaczął szukać Macieja, który do tej pory był dla niego nieuchwytny. Tym razem nie musieli go szukać długo, gdyż spał pod drzewem niedaleko leśniczówki Koreczno i tak kariera zbója Macieja z Modliszewa się skończyła"

Z Modliszewa w kierunku północno wschodnim znajduje się miejscowość Gorzuchowo w okolicach której spalono na stosach młode zielarki, które stały się także bohaterkami filmu dokumentalnego https://www.youtube.com/watch?v=yWjGibpbKTs
"Ówcześni właściciele Gorzuchowa - bracia: Bartłomiej, Jan i Tomasz Szeliscy - zgodnie twierdzili, że w ich majątku mieszkają czarownice. Oskarżenie o czary padło na dziesięć kobiet: Petronelę Kusiewę i jej córkę Reginę Kusiównę, Maryjannę owczarkę i jej córkę Katarzynę, Reginę Śraminę, Małgorzatę Błachową, Zofię Szymkową, Katarzynę dziewkę, Piechową Banaszkę oraz starą Dorotę dziewkę pańską. Czym tak naprawdę naraziły się panom te zwyczajne wiejskie kobiety do końca nie wiadomo. Jedni mówią, że na ich widok spłoszył się koń jednego z Szeliskich. Drudzy twierdzą, że kobiety pomawiano o klęski i nieurodzaje. Jeszcze inni za powód oskarżenia podają zemstę jednego z braci. Podobno był wielkim kobieciarzem, a gorzuchowianki nie dały mu się uwieść. Istnieje prawdopodobieństwo, że nieszczęsne zajmowały się ziołolecznictwem, co mogło budzić wśród miejscowej społeczności wiele obaw. W tamtych czasach zbieranie ziół kojarzono z magią i warzeniem trujących eliksirów.
Na nic poszły zapewnienia oskarżonych o własnej niewinności. Szeliscy trwali przy swoim, uparcie posądzali kobiety o diabelskie praktyki i zawiadomili o rzekomych przestępstwach sąd grodzki w Gnieźnie. Ten jednak rzecz zbagatelizował, więc oburzeni dziedzice udali się ze skargą do sądu w Pobiedziskach, który również oddalił sprawę. To jeszcze bardziej rozsierdziło braci i przysięgli sobie, że nie odpuszczą gorzuchowskim czarownicom.
Oskarżenie zgłosili w sądzie w Kiszkowie, który mając prawo miecza, zajął się sprawą i rozpoczął śledztwo. Przesłuchano świadków i same oskarżone, ale że niebogi nie przyznawały się do zarzucanych im czynów, sąd zarządził ciężkie tortury. Ku uciesze zatwardziałych panów Gorzuchowa, po trzykrotnie zadawanych cierpieniach, oskarżone przyznały się, że „są w związku z diabłem i chodzą na Łysą Górę w brzezinie wilkowyjskiej będącą”. W księdze sądowej zapisano również, że „czarownice zapomniawszy bojaźni Boskiej i przykazań Jego oraz artykułów świętej wiary katolickiej a przywiązawszy się do czarta, którego się na chrzcie wyrzekły i onego sobie do niegodziwych akcyi i niecnót swoich, które czyniły za pomocnika przybrawszy (...) Najświętsze Sakramenta po kościołach kradły, na proszki paliły, po różnych chlewach i różnych miejscach nieuczciwych siekły, krew Przenajświętszą z komunikantów, raz na okup ludzkiego narodu przez Zbawiciela świata wylaną, drugi raz toczyły, różne Inkantacyje i czary z proszków kobylich łbów, żmijów, wężów i wilczej łapy, którą w Zakrzewie z zabitego wilka urżnęły, palonych na wyniszczenie ludzi i bydła czyniły i po różnych miejscach zakopywały i zakładały, komunikanty dwa w szkapiej głowie pod wschodami we dworze, drugie dwa pod progiem idąc do stołowej izby zakopały i inne niegodziwe akcyje z obrazą majestatu Boskiego szkodliwe zdrowiu ludzkiemu i dobytkom ich bezbożnie czyniły i spełniły.”
No cóż, gdyby tak wziąć na tortury samych Szeliskich, kto wie do czego by się przyznali…
Wyrok
Włodarze Gorzuchowa byli wreszcie zadowoleni. Oto - w obecności wójta Kiszkowa i przewodniczącego sądu w jednej osobie - Jana Orbińskiego, sędziów: Walentego Królewskiego, Antoniego Jaroszkiewicza i Jana Czosnakowicza oraz świadków: pracowitego Macieja parobka, pracowitego Walentego, szlachetnie urodzonego pana Jaranowskiego, pracowitego Jana i pana Dudowicza - oskarżone przyznały się do winy. Teraz miała spotkać je „zasłużona” kara.
A wyrok w owych czasach był oczywisty. Wszystkie oskarżone, bez wyjątku, skazano na „śmierć ogniową” poprzez spalenie na stosie. Wśród nich była mała, niespełna trzynastoletnia, dziewczynka.
Straszny był to wyrok i bezlitosny. Jego wykonaniu chciał podobno zapobiec proboszcz kłecki - ksiądz Przedziński, ale spóźnił się i egzekucja niestety doszła do skutku. W 1776 roku sejm Rzeczypospolitej zakazał stosowania kary śmierci w procesach o czary. Gorzuchowianki nie miały szczęścia - wyrok na nich wykonano 15 lat przed tym zarządzeniem.
Kuś
Miejsce spalenia czarownic mieszkańcy nazwali Kuś. Czy nazwa ta wywodzi się od nazwisk umęczonych i spalonych tam Petroneli Kusiewy i jej córki Reginy Kusiówny; czy od słowa „kusić” - tego nie wiadomo. Zwolenników tej drugiej wersji etymologicznej było wielu. Co jakiś czas dochodziły bowiem słuchy o dziwnych rzeczach, które się tu działy. Ponoć do dziś mają tam miejsce niewytłumaczalne zjawiska. A to w przylegającym lasku traktor się psuje ni stąd ni zowąd, a to ktoś widział tam dziwną postać w białej szacie…
W tym tragicznym miejsce ludzie ze wsi posadzili krzew szakłak. Dziś już go nie ma, ale rosną tu sosny tworzące tajemniczy krąg. Kiedyś sosen było dziesięć, co chyba nie jest przypadkowe - tyle właśnie było tych nieszczęśliwych „czarownic”. Trzy drzewka jednak nie przetrwały i sosen jest już tylko siedem."

Ostatnim miejscem na liście jest karczmarz z Waliszewa:
"Według legendy miejscowy karczmarz zabijał i okradał bogatszych gości, a ciała zakopywał niedaleko karczmy. Dowodem na to miały być znajdowane w pobliżu ludzkie kości. W rzeczywistości były to kości znacznie starsze, gdyż istniało tutaj prehistoryczne cmentarzysko"

Wszelkie opisy mitów i legend pochodzą ze stron:
www.polskaniezwykla.pl
oraz
www.wielkopolska-country.pl
Zdjęcia i komentarze mojego autorstwa.
Odległości pomiędzy poszczególnymi punktami trasy:
Swarzędz > Drachowo (+44km) > Małachowo(+6km) > Skorzęcin (+10km) > Modliszewo (+29km) > Gorzuchowo (+20km) > Waliszewo (+8km) > Swarzędz (+33km)
Palcem po mapie:
Teraz opis szlaku:
Punkt startu na swarzędzkim rynku, przez Kostrzyn i Czerniejewo do pierwszej legendy jaką jest smok w Drachowie:
"Nazwa miejscowości wywodzi się od niemieckiego Drachenberg i oznacza Smocze Wzgórze. Miejscowość także jest jednym z miejsc szlaku powiatu gnieźnieńskiego dotyczącego lokalnych mitów i legend. Lokalna legenda głosi, że na wzgórzu, we wsi Drachowo, żył trójgłowy smok. Poczwara budziła grozę wśród lokalnej społeczności gdyż porywała ludzi i bydło a zaklęcia i czary wiedźminów nie pomagały. Gdy wydawało się, że nikt nie poradzi smokowi, sposób na niego znalazł bartnik. Udał się do smoczej jamy z baraniną i wódką zaprawioną miodem. Smok najpierw zakosztował baraniny potem wódki, która tak mu smakowała, że legł szybko znużony do swojej jamy, a na drugi dzień smok już nie miał siły napadać na ludzi i bydło. Bartnik przy pomocy wieśniaków codziennie serwował smokowi zakrapianą kolację, co jak łatwo się domyślić doprowadziło do rychłej śmierci smoka w skutek przepicia. Legenda głosi, że gdzieś tutaj powinny znajdować się jakieś kości smoka a być może nawet jego zęby."

Kilka kilometrów dalej w kierunku wschodnim znajduje sie Małachowo Złych Miejsc ze swoją Izydą:
"Małachowo-Złych Miejsc jest jedyną miejscowością w Polsce o takiej nazwie, prawdopodobnie jej nazwa związana jest z duchem złego hrabiego która krąży po okolicach a zginął gdy próbował wyciągnąć karetę z błota. W miejscowości tej odkryto niezwykłe znalezisko w latach 1860-1861 w sposób zupełnie przypadkowy, przy sypaniu kopca na ziemniaki odnaleziono brązową figurkę Izydy, która przypomnijmy wywodzi się z Egiptu.
Izyda była oczywiście władczynią zarówno ziemi jak i nieba, była wcieleniem Wielkiej Macierzy, a w mitologi greckiej nazywana była boginią Demeter. Izyda była córką bogini Nut i boga Geba, siostrą i żoną Ozyrysa, którego uśmiercił Set ale Izydzie udało się przywrócić go do życia. Razem z synem Horusem byli potęgą bogów Egiptu. Pomnik w Małachowie przedstawia Izydę z małym dzieckiem, gdyż Izyda była bogiem płodności i często przedstawiano ją jako niewiastę karmiącą dziecko lub trzymającą na kolanach, stąd porównywano ją z Maryją"

Ostatnim punktem najbardziej na wschód wysuniętym jest Skorzęcin oraz pomnik ku czci królewskiego leśniczego Paula Redlich'a za którego rządów lasy skorzęcińskie należały do najpiękniejszych i najbardziej dorodnych w okolicy. Z tego też powodu po śmierci, mieszkańcy posadzili przy Jego grobie pięć daglezji, które do dnia dzisiejszego królują nad drzewostanem okolicy.

Kolejne miejsce to oddalone o około 30 km na północ Modliszewo i tam głównym bohaterem jest zbój Maciej:
"W dawnych czasach za panowania Władysława Łokietka, w okolicach Gniezna grasował rabuś nad rabusiami zwany Maciejem, łupił on kupców co podążali do Gniezna, był tak pewny swego, że nie miał kamratów do pomocy i sam zbójował po okolicach. Jego dobra passa skończyła się gdy napadł na kupców wiozących wino ze słonecznej Italii. Pochwalili się Maciejowi, że wiozą przednie wino, które Maciejowi tak smakowało, że zasnął zmroczony, kupcy czym prędzej uciekli do Gniezna, gdzie wszystko opowiedzieli sędziemu, ten wzburzony zaczął szukać Macieja, który do tej pory był dla niego nieuchwytny. Tym razem nie musieli go szukać długo, gdyż spał pod drzewem niedaleko leśniczówki Koreczno i tak kariera zbója Macieja z Modliszewa się skończyła"

Z Modliszewa w kierunku północno wschodnim znajduje się miejscowość Gorzuchowo w okolicach której spalono na stosach młode zielarki, które stały się także bohaterkami filmu dokumentalnego https://www.youtube.com/watch?v=yWjGibpbKTs
"Ówcześni właściciele Gorzuchowa - bracia: Bartłomiej, Jan i Tomasz Szeliscy - zgodnie twierdzili, że w ich majątku mieszkają czarownice. Oskarżenie o czary padło na dziesięć kobiet: Petronelę Kusiewę i jej córkę Reginę Kusiównę, Maryjannę owczarkę i jej córkę Katarzynę, Reginę Śraminę, Małgorzatę Błachową, Zofię Szymkową, Katarzynę dziewkę, Piechową Banaszkę oraz starą Dorotę dziewkę pańską. Czym tak naprawdę naraziły się panom te zwyczajne wiejskie kobiety do końca nie wiadomo. Jedni mówią, że na ich widok spłoszył się koń jednego z Szeliskich. Drudzy twierdzą, że kobiety pomawiano o klęski i nieurodzaje. Jeszcze inni za powód oskarżenia podają zemstę jednego z braci. Podobno był wielkim kobieciarzem, a gorzuchowianki nie dały mu się uwieść. Istnieje prawdopodobieństwo, że nieszczęsne zajmowały się ziołolecznictwem, co mogło budzić wśród miejscowej społeczności wiele obaw. W tamtych czasach zbieranie ziół kojarzono z magią i warzeniem trujących eliksirów.
Na nic poszły zapewnienia oskarżonych o własnej niewinności. Szeliscy trwali przy swoim, uparcie posądzali kobiety o diabelskie praktyki i zawiadomili o rzekomych przestępstwach sąd grodzki w Gnieźnie. Ten jednak rzecz zbagatelizował, więc oburzeni dziedzice udali się ze skargą do sądu w Pobiedziskach, który również oddalił sprawę. To jeszcze bardziej rozsierdziło braci i przysięgli sobie, że nie odpuszczą gorzuchowskim czarownicom.
Oskarżenie zgłosili w sądzie w Kiszkowie, który mając prawo miecza, zajął się sprawą i rozpoczął śledztwo. Przesłuchano świadków i same oskarżone, ale że niebogi nie przyznawały się do zarzucanych im czynów, sąd zarządził ciężkie tortury. Ku uciesze zatwardziałych panów Gorzuchowa, po trzykrotnie zadawanych cierpieniach, oskarżone przyznały się, że „są w związku z diabłem i chodzą na Łysą Górę w brzezinie wilkowyjskiej będącą”. W księdze sądowej zapisano również, że „czarownice zapomniawszy bojaźni Boskiej i przykazań Jego oraz artykułów świętej wiary katolickiej a przywiązawszy się do czarta, którego się na chrzcie wyrzekły i onego sobie do niegodziwych akcyi i niecnót swoich, które czyniły za pomocnika przybrawszy (...) Najświętsze Sakramenta po kościołach kradły, na proszki paliły, po różnych chlewach i różnych miejscach nieuczciwych siekły, krew Przenajświętszą z komunikantów, raz na okup ludzkiego narodu przez Zbawiciela świata wylaną, drugi raz toczyły, różne Inkantacyje i czary z proszków kobylich łbów, żmijów, wężów i wilczej łapy, którą w Zakrzewie z zabitego wilka urżnęły, palonych na wyniszczenie ludzi i bydła czyniły i po różnych miejscach zakopywały i zakładały, komunikanty dwa w szkapiej głowie pod wschodami we dworze, drugie dwa pod progiem idąc do stołowej izby zakopały i inne niegodziwe akcyje z obrazą majestatu Boskiego szkodliwe zdrowiu ludzkiemu i dobytkom ich bezbożnie czyniły i spełniły.”
No cóż, gdyby tak wziąć na tortury samych Szeliskich, kto wie do czego by się przyznali…
Wyrok
Włodarze Gorzuchowa byli wreszcie zadowoleni. Oto - w obecności wójta Kiszkowa i przewodniczącego sądu w jednej osobie - Jana Orbińskiego, sędziów: Walentego Królewskiego, Antoniego Jaroszkiewicza i Jana Czosnakowicza oraz świadków: pracowitego Macieja parobka, pracowitego Walentego, szlachetnie urodzonego pana Jaranowskiego, pracowitego Jana i pana Dudowicza - oskarżone przyznały się do winy. Teraz miała spotkać je „zasłużona” kara.
A wyrok w owych czasach był oczywisty. Wszystkie oskarżone, bez wyjątku, skazano na „śmierć ogniową” poprzez spalenie na stosie. Wśród nich była mała, niespełna trzynastoletnia, dziewczynka.
Straszny był to wyrok i bezlitosny. Jego wykonaniu chciał podobno zapobiec proboszcz kłecki - ksiądz Przedziński, ale spóźnił się i egzekucja niestety doszła do skutku. W 1776 roku sejm Rzeczypospolitej zakazał stosowania kary śmierci w procesach o czary. Gorzuchowianki nie miały szczęścia - wyrok na nich wykonano 15 lat przed tym zarządzeniem.
Kuś
Miejsce spalenia czarownic mieszkańcy nazwali Kuś. Czy nazwa ta wywodzi się od nazwisk umęczonych i spalonych tam Petroneli Kusiewy i jej córki Reginy Kusiówny; czy od słowa „kusić” - tego nie wiadomo. Zwolenników tej drugiej wersji etymologicznej było wielu. Co jakiś czas dochodziły bowiem słuchy o dziwnych rzeczach, które się tu działy. Ponoć do dziś mają tam miejsce niewytłumaczalne zjawiska. A to w przylegającym lasku traktor się psuje ni stąd ni zowąd, a to ktoś widział tam dziwną postać w białej szacie…
W tym tragicznym miejsce ludzie ze wsi posadzili krzew szakłak. Dziś już go nie ma, ale rosną tu sosny tworzące tajemniczy krąg. Kiedyś sosen było dziesięć, co chyba nie jest przypadkowe - tyle właśnie było tych nieszczęśliwych „czarownic”. Trzy drzewka jednak nie przetrwały i sosen jest już tylko siedem."

Ostatnim miejscem na liście jest karczmarz z Waliszewa:
"Według legendy miejscowy karczmarz zabijał i okradał bogatszych gości, a ciała zakopywał niedaleko karczmy. Dowodem na to miały być znajdowane w pobliżu ludzkie kości. W rzeczywistości były to kości znacznie starsze, gdyż istniało tutaj prehistoryczne cmentarzysko"

Wszelkie opisy mitów i legend pochodzą ze stron:
www.polskaniezwykla.pl
oraz
www.wielkopolska-country.pl
Zdjęcia i komentarze mojego autorstwa.
Odległości pomiędzy poszczególnymi punktami trasy:
Swarzędz > Drachowo (+44km) > Małachowo(+6km) > Skorzęcin (+10km) > Modliszewo (+29km) > Gorzuchowo (+20km) > Waliszewo (+8km) > Swarzędz (+33km)
Palcem po mapie:
- DST 150.40km
- Teren 24.10km
- Czas 06:30
- VAVG 23.14km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 2854kcal
- Podjazdy 1051m
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 lipca 2017
Kategoria Samotne
W deszczu i wietrze
Niezrealizowany plan pętli po miejscach związanych mitami i legndami powiatu gnieźnieńskiego. Po kilku kilometrach zaczął padać deszcz, potem przestał ale była taka ilość wody na drodze, że nie dało się na sucho pojechać. W związku z tym powrót do domu.
Palcem po mapie:
Palcem po mapie:
- DST 57.00km
- Czas 02:24
- VAVG 23.75km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 lipca 2017
Kategoria Samotne
Niedokończona pętla...
Bez pomysłu na wypad więc na Maltę i w koło jak chomik. W trakcie trzeciego okrążenia postanowił los, że powinienem wrócić i ...
palcem po mapie
palcem po mapie
- DST 31.30km
- Teren 1.10km
- Czas 01:27
- VAVG 21.59km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 lipca 2017
Kategoria Samotne
Okolice Kórnika
Po gonitwach niedzielnych i przezbrojeniu roweru na szosowego Frankensteina, wypad w okolice Kórnika. Najpierw z wiatrem na Sarbinowo, Paczkowo, Kleszczewo i na Kórnik. Tam promenadą w kierunku pd-wsch i wokół jeziora malowniczą ścieżką

i taką też

Ścieżka kończy się przy polu naiotowym w okolicach McDonald's i tam serwisówką na Skrzynki i dalej na Kamionki.Po drodze wóz strażacki w ciekawej aranżacji

Koninko, Tulce i dom
Palcem po mapie

i taką też

Ścieżka kończy się przy polu naiotowym w okolicach McDonald's i tam serwisówką na Skrzynki i dalej na Kamionki.Po drodze wóz strażacki w ciekawej aranżacji

Koninko, Tulce i dom
Palcem po mapie
- DST 60.80km
- Teren 4.80km
- Czas 02:35
- VAVG 23.54km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lipca 2017
Kategoria Samotne
Za dużo mocy - suport padł
Po piątkowej wymianie zawieszenia na terenowe, korby na 42-ke i kasety na 8 rzędową, przyszedł czas na przetestowanie takiego zestawu wterenie. Z racji odbywającego się w niedziele Gogol'a i planowanej mojej obecności tam, postanowiłem objechać trasę.
W kierunku Puszczy Zielonki przez Kobylnicę, Wierzenicę i okolice MIelna i na Trakcie na trasę Gogola. Odcinek znany w kierunku Dziewiczej Góry minął miło i spokojnie. Przed szczytem odbicie w lewo i potem w prawi i wspinaczka. Pierwszy podjazd poiedzy szkółkami drzew z zakrętem ponad 90 stopni i zjazd. Ostry skręt w lewo potem na dole w prawo i kolejny podjazd. Leśna ścieżka z delikatnymi konarami, krótki zjazd i podjazd prawie pod wieżę. Przed szczytem w prawo ostry skręt w lewo i podjazd wyżłobioną przez wodę ścieżką z wielką iloscią konarów. Moim zdaniem najcięższy. Przy szutrówce w prawo, Killerem w dół, w prawo i obok placu zabaw już spokojniejszym podjazdem do pierwszego z podjazdów i w lewo pod górkę z chyba 12% nachyleniem. Potem ostry zjazd po piachu i w lewo w kierunku Bazy. Przed Bazą w prawo i przed leśniczówką znowu w prawo, podjazd, łąka w lewo i droga. Kamienistą w prawo i potem w lewo i ... jebs!!!
Urwałem wałek suportu. Pękł zwyczjnie a dzień wcześniej myślałem o jego wymianie. Pozostało pozbierać klamoty i wracać do domu.
Okazało się, że jedną nogą od biedy da sie jechać ale pod górki już nie bardzo

więc wybierając najbardziej neutralne trasy ( co w Puszczy jest prawie niewykonalne), jakoś powróciłem do domu. Szczęśliwie żona zdążyła przed zamknięciem sklepu zakupić i po bojach z odkręceniem (zapieczony), sprzęt jest gotowy do walki.
Dzisiejsza trasa rejestrowana była za pomocą Locusa i dzięki temu zużyłem mniej baterii gdyż Strava i Locus jednocześnie pochłaniają masę pamięci a co za tym idzie, baterii. Dzięki temu też aparat działał zdecydowanie szybciej i się nie mulił.
Tradycyjnie palcem po mapie:
W kierunku Puszczy Zielonki przez Kobylnicę, Wierzenicę i okolice MIelna i na Trakcie na trasę Gogola. Odcinek znany w kierunku Dziewiczej Góry minął miło i spokojnie. Przed szczytem odbicie w lewo i potem w prawi i wspinaczka. Pierwszy podjazd poiedzy szkółkami drzew z zakrętem ponad 90 stopni i zjazd. Ostry skręt w lewo potem na dole w prawo i kolejny podjazd. Leśna ścieżka z delikatnymi konarami, krótki zjazd i podjazd prawie pod wieżę. Przed szczytem w prawo ostry skręt w lewo i podjazd wyżłobioną przez wodę ścieżką z wielką iloscią konarów. Moim zdaniem najcięższy. Przy szutrówce w prawo, Killerem w dół, w prawo i obok placu zabaw już spokojniejszym podjazdem do pierwszego z podjazdów i w lewo pod górkę z chyba 12% nachyleniem. Potem ostry zjazd po piachu i w lewo w kierunku Bazy. Przed Bazą w prawo i przed leśniczówką znowu w prawo, podjazd, łąka w lewo i droga. Kamienistą w prawo i potem w lewo i ... jebs!!!
Urwałem wałek suportu. Pękł zwyczjnie a dzień wcześniej myślałem o jego wymianie. Pozostało pozbierać klamoty i wracać do domu.
Okazało się, że jedną nogą od biedy da sie jechać ale pod górki już nie bardzo

więc wybierając najbardziej neutralne trasy ( co w Puszczy jest prawie niewykonalne), jakoś powróciłem do domu. Szczęśliwie żona zdążyła przed zamknięciem sklepu zakupić i po bojach z odkręceniem (zapieczony), sprzęt jest gotowy do walki.
Dzisiejsza trasa rejestrowana była za pomocą Locusa i dzięki temu zużyłem mniej baterii gdyż Strava i Locus jednocześnie pochłaniają masę pamięci a co za tym idzie, baterii. Dzięki temu też aparat działał zdecydowanie szybciej i się nie mulił.
Tradycyjnie palcem po mapie:
- DST 34.20km
- Teren 30.70km
- Czas 02:32
- VAVG 13.50km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 24.7°C
- Kalorie 1354kcal
- Podjazdy 301m
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lipca 2017
Kategoria Samotne
Legendy Wielkopolski - Izyda z Małachowa oraz Smok z Drachowa
Tym razem dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Na szlaku do Małachowa znajduje się miejscowość Drachowo a w niej żył podobno smok. Krótka notka pod linkiem poniżej:
http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/37367,drac...

Natomiast w Małachowie Złych Miejsc znajduje się figura Izydy z Horusem, która trafiła tu z powodów opisanych ponizej:
http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/37366,mala...

Wyruszając około 6 rano na wyprawę udało uchwycić w obiektyw opad deszczu kilkanaście kilometrów dalej

Droga w 99% asfaltowa, wiatr oczywiście z zachodu więc droga powrotna była uciążliwa. Zwłaszcza, że sie wzmógł.
Palcem po mapie:
Na szlaku do Małachowa znajduje się miejscowość Drachowo a w niej żył podobno smok. Krótka notka pod linkiem poniżej:
http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/37367,drac...

Natomiast w Małachowie Złych Miejsc znajduje się figura Izydy z Horusem, która trafiła tu z powodów opisanych ponizej:
http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/37366,mala...

Wyruszając około 6 rano na wyprawę udało uchwycić w obiektyw opad deszczu kilkanaście kilometrów dalej

Droga w 99% asfaltowa, wiatr oczywiście z zachodu więc droga powrotna była uciążliwa. Zwłaszcza, że sie wzmógł.
Palcem po mapie:
- DST 106.80km
- Teren 5.50km
- Czas 04:34
- VAVG 23.39km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 czerwca 2017
Kategoria Samotne
Północna połowa pierścienia
Przy okazji treningu piłki noznej lekko zmodyfikowana północna część pierścienia wokół Swarzędza. Z pływalni za jeziorem do działek w Gruszczynie, potem na Mechowo i nową drogą do Kobylnicy, dalej skrótem do Wierzenicy i szlakiem pierścienia do Uzarzewa. Sprint pod górę i niestety jescze brakuje pary w nodze. W Sarbinowei odbicie na Swarzędz, dotankowanie powietrza w koła i po młodego.
Palcem po mapie:
Palcem po mapie:
- DST 33.00km
- Teren 17.50km
- Czas 01:26
- VAVG 23.02km/h
- Sprzęt Maxim MS 3.6
- Aktywność Jazda na rowerze